O ja nikczemny
I już Cię nie ma przy moim boku,
Wspominam razem spędzony czas.
Idę ulicą w przeogromnym tłoku
I wiem, że nie będzie już więcej
„nas”.
Wspominam i święta i dni powszednie,
Chwile spędzone i latem i wiosną…
Twarz moja smutna, choć w słońcu - to
blednie
A moje nogi prosto mnie niosą.
Zaniosą mnie z żalu na cmentarz
Podmiejski albo wojskowy.
Wypowiem krótki komentarz
I położę się w grób marmurowy.
Powstanę po trzech dniach z zaświatów,
To będzie ma duma i chluba,
Dobiorę sobie dwóch katów
I pójdę Cię sądzić, ma luba.
Znajdę Cię choćby w Omanie,
Ty dzi*ko, co łamiesz mi serce.
I sprawię Ci długie konanie,
I stopy, i dłonie przewiercę.
I będziesz miała „stygmaty”,
I nikt Ci ich nie zaszyje,
I nie uciekniesz do taty,
Bo jego wprzódy zabiję.
Odetnę mu nogę i ucha.
„Jak krwawi, ku**a, a niech
mnie…”
I Twoją matkę niech ru*ha
Tak długo, aż z głodu zdechnie.
A może chcesz to zobaczyć,
Jak starzy w pół drogi są w niebie,
By mogli Ci jeszcze wybaczyć,
Bo to jest, ku**a, przez Ciebie.
A kiedy skończę z Twym ojcem,
Twą matką i całą rodziną,
Przyduszę Ci twarz młotka końcem
Czym sprawię, że myśli Twe zginą.
A kiedy utracisz świadomość
Odkryję przed Tobą swe karty.
I powiem Ci tę wiadomość:
„Kochanie, to wszystko są
żarty.”
Zostawię Cię taką krwawiącą
I wrócę do siebie na cmentarz.
I krwią Twą z mej ręki kapiącą
Zapiszę taki komentarz:
„Żyłem nikczemnie, to fakty,
Zabiłem lubą, to też,
Ale niech dzisiaj dwa takty
Zaśpiewa dla mnie ten wesz.
Wesz, który siedzi na grobie
I patrzy na zachód słońca,
Którego wielkiej żałobie
Jeszcze nie widać końca.
Wesz płacze za tym człowiekiem,
Co tutaj jest pochowany.
Co pod tym z marmuru wiekiem
Złożył swe życie i plany.”
Dlaczego wesz po mnie płacze?
Dlaczego jego wybrałem?
Bo przez me życie tułacze
Nikogo więcej nie poznałem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.