Ja i ty
wieczorami skąpani w ciszy
stąpamy wąskimi ścieżkami
podświadomości
błądząc wokół
ciał
wąskimi ścieżkami samotności
boimy się zejść na manowce uczuć
wybuchających
jak burza, w zachodzie słońca
pastelami malowana na twarzach,
mojej i twojej
stąpamy tak delikatnie, żeby
nie zbudzić
rzeczywistości
leżymy zapatrzeni w sufity swoich uczuć
,
bezdennych
tak cicho
niewinnie
boimy się otworzyć oczy
bo zajrzy słońce
śpiewając pieśń o poranku
Komentarze (2)
Bardzo ładny romantyczny wiersz, pięknie dobrane
metafory. Brawo!
czasem lepiej nie otwierać oczu, bo to, co piękne może
zniknąć... Bardzo ładny wiersz