Jad, trucizna, choroby i lek
Jad
Z kącików ust Jaldaboatha,
kropelka jadu skropiła iskierkę.
Iskiereczka zgasła,
zawstydzona i zimna,
schowana w ciastku z dziurką,
podobnym do aureoli,
przekładanym warstwami, słodkiego kremu,
ugniatana i rzeźbiona szponami Sabaotha,
na starość stwardniała w masie perłowej,
którą szalony Saklasem połknął,
z resztkami światła.
Trucizna
Trucizna w pastylce,
każdej drobinie oddechu, pół słowie.
Sztywni w smutnych halucynacjach,
pierwsi rodzice, tato i mama,
nocą okładaja pasem, wyhodowane dzieci,
adoptowane pociechy,
by nigdy więcej nie śniły o Ojcu.
Choroby
Układy, przyjaźnie, braterstwa
krążą po żyłach przekazując wzajemne
uściski,
zakochani w wężach wijących się wokół
kręgosłupa,
kiedyś do nich dołączą,
rozgotowani w zupie ze śluźu,
pożarci na chwałę chaosu.
Szyszynka przestała puszczać soki,
zamiast serc, skwierczą skwarki,
osolony opłatek utknie w gardle,
Lek
Lek znaleziony w kieszeni,
duszy babcinego płaszcza,
przez downa Kuleczkę,
palecem o palec wykrzesał iskierkę.
Nadzieja matka głupich,
co nie mają zdania, nic do powiedzenia,
nie pytają o drogę, milczą,
zagojone rany, oczyszczeni,
czekają jak wierne psy,
przed drzwiami do komnaty z kwitnącymi
różami.
cieszą się że to początek,
kolejny krok w siedmiomilowych butach.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.