[ Jak ]
Jak ćma szklistooka
lecę w stronę światła.
Cienie na chmurach z betonu
wcale nie są moje
i to nie Ja o marmurowe powietrze
łamię białe ręce.
Moje myśli puszczają w przestworza
wątłe łódki z niebieskiego papieru,
by w żagiel nadziei zadmuchał
Bóg, co abstrakcyjnie jest wielki.
Jak ćma szklistooka
lecę byle prędzej.
Pod stopami bezmiar
i chaos głuchych nocy,
które w klepsydrze spędzam
wśród piasku tuląc zmysły.
Nad głową ocean sinowłosy
śpiewający psalmy kołyszące.
A w melodii fal już tylko jeden
topielec, bez twarzy i serca.
Jak ćma szklistooka
do ognia wpadam-
błągając o śmierć.
k.cz.
Komentarze (2)
bardzo dobry wiersz.. dobry opis, porównania..
Piękne metafory, piękna poezja...podoba mi się.