...jak dawniej
Kiedy spoglądam przez okno
I zastanawiam się o czasie
Przeszłość przemyka w mym umyśle
...i kocham to zabijać
...i nienawidzę o tym mówić
A wszystko to przecież część życia
I wiem, że spalam się...
Zatracam się w mym zmartwychwstaniu
A wszystkie te kłamstwa tak wspaniale
bolą
I czuję ból i czuję zapach dymu nicości
Białe jest białe...ja wierzę...aż nadto
Bo jestem naiwny...bo wiem, że ludzie nie
chcą mnie zdradzić
Jestem zgorzkniały...tak jak stary człowiek
przygotowany by umrzeć w czystej
pościeli
...ona pachnie pożądaniem...namiętnością i
kobiecością...
I wycierem łzy w poduszkę, ale wciąż czuję
się mężczyzną
I staczam się...upijam odrębnością
Coraz częściej wiem, że nie pasuję
Układanka przeznaczenia zgubiła fragment
Prawda nie boli...boli świadomość
A anioł spadł z nieba i śpiewa, że
Z prochu powstałeś i w proch się
obrócisz
Lecz diabeł wystąpił z piekieł i śpiewa,
że
Wasze jest królestwo i potęga i chwała na
wieki
A ja, kiedy spoglądam przez szybę
Widzę tylko jak umiera część świata
...i kocham to zabijać
...i nienawidzę o tym pisać
Chcę zapomnieć, chcę oczyścić rany z
soli
Pozszywać serce na nowo
Zardzewiałą igłą... za krótką nitką...
Wiem, że kiedyś się uda
Po szybie spływa deszcz a ja razem z nim
I spalam się...lecz chcę się spalać z
tobą
Sam nie udźwignę królestwa zbawienia
Czy zabierzesz mnie do domu?
...proszę nie odchodź ode mnie...
Przytul mnie i powiedz, że to tylko sen
...sen mojego własnego życia...
Tak, ja tylko śnię...
I myślę, że znowu możemy być szczęśliwi
...jak dawniej...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.