Jak Jasiu Janem został
Pytali Jasia - kim chciałby zostać?
A on się wcielał wciąż w inną postać,
tak się zmieniały jego marzenia
i tylko Jasiu nic się nie zmieniał.
Uczyć się nie chciał, szkoda zachodu,
tata ma przecież forsy jak lodu,
w swojej fabryce "roboli" łupi,
wszystko więc gotów synowi kupić.
Jasio dojrzewał, przeciwnie umysł,
lecz by miał tato powód do dumy,
kiedy i na to pora już przyszła,
kupił synowi tytuł magistra.
Wepchnął potomka gdzieś na urzędy,
tak dla prestiżu i dla pieniędzy,
bo choć urzędu Jaś był zakałą,
to mu na koncie wciąż przybywało.
Z czasem z profitów fabrykę kupił
i tak jak tato "roboli" łupił,
w sumie szczęśliwy tej bajki koniec,
gdzie morał? Morał ze wstydu płonie.
Komentarze (44)
Pasek "podpowiadak" skierował mnie na Twój wiersz. Po
4 latach od napisania nadal aktualny.
Sama prawda. Dużo takich Jasiów w urzędach powietrze
psuje. Życze miłego dnia.
Szkoda, że tylko morał a nie winowajca - Pozdrawiam
Jak zawsze warto do Ciebie wejść...
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie:)
Wspaniały wiersz,przemawia do czytającego,cieplutko
pozdrawiam :)
Super
Jasiu nie nagięty wyrósł na twardego Jana - samo życie
pozdrawiam
Płonie i myślę, że do tej pory nie zgasł.
Pozdrawiam:)
Smutne to i niestety prawdziwe...wiersz fajnie sie
czyta. Gratuluje poczucia humoru :) pozdrawiam :)
akceptacja przeszłości oto trzeba dbać
ponoć wszystko jest na sprzedaż lecz godnosci nie da
się kupić
pozdrawiam karacie:)
pozdrawiam, lajf is brutal, full of zasadzkas,
sajmtajms kopas w dupas, :):):)
Niestety to nie są kabarety.
Byłem takim robolem.
Bardzo dobry wiersz.
Jedynie poczucia godności nie można kupić...
Pozdrawiam :)