Jak w lustro na mnie nie patrz
Jak w lustro na mnie nie patrz, ujrzysz
tylko siebie.
Z góry proszę mi wybacz, nie chcę zranić
Ciebie.
Choć Ty swego odbicia, zda się szukasz
wokół
i od Twego przybycia zmienił się mój
pokój,
mam tylko jedno silne, pragnienie
gorące...
Nie patrz teraz przymilnie, to nie chuci
prące
ku szybkiemu zbliżeniu, wróć do chwil w
ogrodzie
gdzie w majowym kwitnieniu rymy ku
osłodzie
popłynęły w natchnieniu, naprędce
szeptane.
Popatrzyłaś tak dziwnie... To było
śpiewane?
Nie pamiętam – rzuciłem, trochę
zawstydzony,
bo w Twym głosie wyczułem sarkazm
zamierzony.
To prawda - stchórzyłem , chciałem być
odbiciem.
Od dawna rymowałem, robiłem to
skrycie...
Możesz zacząć od nowa, czy nasz czas
stracony?
...po co szczera rozmowa... Czyż bym szukał
żony?
Oniemiała w milczeniu, spojrzenie
podnosi.
Blask w Jej oczach, choć w cieniu, mnie o
Miłość prosi.
Ja Twe rymy namiętne dobrze pamiętałam
i czułam, że to Twoje – tylko
udawałam!
Wiesz, nawet melodyjne, wszystko
zapisałam...
I nie dawno studyjnie muzykę nagrałam!
Zechcesz teraz posłuchać, z płyty czy z
pianina?
Mogę także zaśpiewać – Boże, co za
mina...
02.04.2010
Komentarze (3)
Niezwykły wiersz. :)
Ciekawa historia z zaskakującym końcem :-)
Maleńka uwaga odnośnie podziału na strofy. Strofa z
zasady powinna być zamkniętą całością, nieźle mnie
więc zaskoczyłaś gdy zdanie poszło dalej :) Wiersz
intrygujący, coś mi mówi że podparty prawdziwymi
zdarzeniami :) pozdrawiam i życzę kolejnych udanych
wierszy.