i jak mam uwierzyć
i jak mam uwierzyć
że ktoś tam się kryje
że ktoś tam się znajdzie
że ktoś mnie odnajdzie
no jak? trudno tak
i z każdym rokiem bardziej
ja wciąż się staram
jak tylko potrafię
nie popaść w błędne ślady
niniejszego świata
i brać co popadnie
gdy trwoży nocami
pustelni wizja
ale wciąż mam zamiar
nie mylić się więcej
i wypatrywać jej
szukać aż do śmierci
kiedy to zgryźliwy
i już całkiem nieprzystępny
padnę na twarz
(w przenośni zapewne)
z tchnieniem na ustach
żałosnym wielce
z dogmatem i łgarstwem
jednocześnie
że liczy się dążenie
a nie zdobywanie
czyż nic nie wiemy?
jakież to wszystko
jest popaprane
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.