Jak oboźny...
Ja to mam szczęście przy przeszukiwaniu szpargałów- znalazłem wiersz z obozu Hufca ZHP Stargard 2005, napisany wspólnie z Hansem, Jaśkiem i innymi, zaśpiewany na cześć oboźnego pod kadrówka, pewnego pięknego ranka...
Krzyczy drużynowy: „Alarm
mundurowy!”
Trzy minuty macie- więc się
przebieracie,
A jak nie zdążycie- kajzerki robicie,
Jeśli się zmęczycie- dalej poćwiczycie!
Pada więc komenda, (ale z niego menda)
W dwuszeregu zbiórka, a jak nie
powtórka!
Nocą znów pobudka, przyda się
wymówka…
Ale on nie łyknie i nam karę
sypnie…
Więc się postaramy i mu się nie damy,
Ale on cos znajdzie i będzie po
frajdzie,
Szybko nas ustawi, nami się pobawi,
A my jak te myszy nie staniemy w
ciszy…
Gwizdek w moich uszach życie mi
zagłusza,
Wolno tracę zmysły- skutek oczywisty,
Gdy go słyszę z rana- musztra murowana,
Plan już jakiś knuję, życie mu zatruję,
Ale on się nie da, kurcze jaka
bieda…
No jasna cholera czemu on się nie da!
Chciałbym ja kiedyś,
Jak oboźny być,
Krzyczeć na pobudkę
I po ryjach bić!
pozdrówka Remi (i Bishop oczywiście)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.