Jak Orfeusz
Przecież Orfeusz stracił swoją miłość
Krążyły przy nim obłąkane, pazerne
Bachantki
Jego uczucia to splecione ręce innym na
złość
Sensu życia szukał w poezji –
artystycznej lutni
Z niej czerpał dla życia ten balsam
wytchnienia
Bo kochał i tęsknił za swą Eurydyką
Cierpiąc, przeżywał wciąż miłosne
uniesienia
Wzniósł trwałe i ponadczasowe pomniki
Przystań i pomyśl: to sens życia mój?
Wypij wino, usiądź i zapłacz nad połamaną
lirą
Krwawiącą jego ranę właśnie ty zalecz i
zagój
A przeszłość oddziel miedzioczarnym
kirem
Jest jeszcze czas, aby ponieść się na nowej
fali
Chociaż mogą połamać twą lirę, niczym
Orfeuszowi
Lecz i dla ciebie nowe światło pali się w
oddali
Tam wrzuć do fontanny ostatni grosz
wdowi
Rzuć na szalę wszystko, bóle i rozkosze
Bo dla świata twój śpiew znaczy bardzo
wiele
Może okryjesz się nędzą i pyłem, lecz już
wiesz
Że twym sercu będą rozbrzmiewały wyłącznie
niedziele
-Dla wieszcza i innych, którzy śpiewają nam na wysokich, trudnych tonach swojej poezji...-
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.