Jak pan ma się?
Jesiennym rankiem na tarasie
przysiadła niby mgła,
spytała cicho - Jak pan ma się
na skraju ćmy i dnia?
Srebrzyste włosy rozpuściła
niczym pajęczą sieć.
Och! Taka się wydała miła
kiedy zaczęła mdleć,
że jej podałem grzecznie rękę
i przysunąłem twarz,
a ona nucąc mi piosenkę
westchnęła - pięknie grasz.
Ramiona wiotkie, na wpół gołe,
klejnoty pośród rzęs,
sprawiły, że jej zapragnąłem
i skosztowałem kęs.
Była wilgotna i uległa,
lecz miała wady dwie:
po pierwsze - żona nas ubiegła,
po drugie - śniła się.
Komentarze (38)
:))))))))))))))))))))))))))
:)
Kobieta czy mgła...ale wiersz piękny, ciepły.
Pozdrawiam
Po pierwsze i po drugie R E W E L A C J A!!:))
Przyłączam się do zachwytów :)
Ach te żony: czujne, zwarte, gotowe...
A to ci zalotna mgiełka ;)
Pozdrawiam :)
Miała być ona,
szybsza była żona!
Pozdrawiam!
Po tym wierszu mam się lepiej - zdecydowanie:):)
Super!
Bardzo dobrze zrealizowany erotyk. Znów się zachwycam,
szczególnie, że rymy męskie wcale nie jest łatwo
wpleść w strofy tak, aby wiersz "płynął".
Pozdrawiam ciepło
PS
Nie pod każdym czytanym Twoim wierszem zostawiam wpis,
gdyż nie mam tyle czasu - ale zaglądam systematycznie
Ach ta żona, nawet w sny osobiste męża ingeruje ;)
Świetny, rytmiczny i dobrze zrymowany wiersz, też
lubię Cię czytać. Pozdrawiam serdecznie:-)
Irek,jestem zachwycony.Po pierwsze-urocza treść,po
drugie-te jednosylabowe rymy,po trzecie-melodyjność,po
czwarte-że była wilgotna i uległa.U Ciebie też warto
bywać.
Pozdrowionka.
Może znowu się przyśni.Bardzo ładny mglisto-senny
wiersz.Pozdrawiam serdecznie:)
dowcipnie i ładnie