Jak to na statku
A na statku wciąż śpiewają .
Marynarze szanty grają.
Rozśpiewany bosman stary
w garści ściska butlę z rumem.
Tańczy z nią , całuje czule
jakby minął się z rozumem.
Majtek na bocianim gnieździe
w niebie schował burzę loków.
I tak każdej napotkanej gwieździe
woła głośno, że ją kocha.
Fale tłuką w statku boki.
W dali słychać czyjeś kroki.
Wstać panowie i do pracy – to kapitan
rzecze srogi.
"Czas dzień zacząć, bo statek ma być gotowy
do drogi".
Bezlitosne te komendy huczą w uszach
marynarzy
jak trąb zastęp cały.
Ale nikt się nie odważy, by powiedzieć, że
ma dość,
bo jest zmęczony i ospały.
I tak statek sobie płynie w pełnej
gotowości.
Wilki morskie gwiżdżą czasem, by
zagłuszyć
ból swych kości.
Ale w końcu przyjdzie znowu w jakimś porcie
dłużej gościć.
A tam przy butelce i śpiewie zapomną, że
chcieli
się na swego kapitana złościć.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.