Jak zawsze o tej porze
Złoty anioł znów w świeżej zieleni
Zawisł pośród igiełek kłujących
Czerwień jabłek w gałęziach się mieni
Wśród łańcuchów i bombek błyszczących
Rozerwały anioły poduchy
Śnieżne puchy sfrunęły na ziemię
Pośród wielkiej moralnej posuchy
Adamowe grzeszące wciąż plemię
Doczekało w noc cichą zbawienia
Słowo boże się w ciało oblekło
Chwała boża w dzień jasny noc zmienia
Utraciło swe moce dziś piekło
Więc radujmy się wszyscy , śpiewajmy
Chwałę głośmy boskiego zbawienia
Bo przy żłóbku i starzec dziecięciem
Magia świąt rzeczywistość odmienia
Komentarze (2)
Bardzo ładny wiersz, czytając miałam wrażenie, jakbym
czytała go ze szkolnej książki, bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam:)
Pośród wielkiej moralnej posuchy
Adamowe grzeszące wciąż plemię
Doczekało w noc cichą zbawienia
Te trzy wersy czynią z tego wiersza wielkie dzieło