Jaki jest ten świat?
Jaki dziwny jest ten świat - V To narazie przedostatni z tej serii. Od soboty zmienię tematykę na bardziej optymistyczną i lżejszą.
Kiedyś, gdy byłem młody, gdy poznawałem
Świat, widziałem jego piękne strony,
miałem
Również w głowie obraz wielu wad
okropnych,
Okropnych bez liku recept naprawy –
ulotnych.
Marzył mi się świat ciepły,
sprawiedliwy,
Przyjazny tym wszystkim, co w sposób
uczciwy
Poprawiają swój byt. Bez patosu i
wzgardy,
Nie bez problemów, może nawet zbyt
twardy.
Świat, w którym walka już nie jest
zabijaniem,
Świat, w którym wiedza jest najwyższym
wyzwaniem,
Gdzie mądrość korzysta z zasobów
przyrody
Bez niszczenia, zgodnie przez wszystkie
narody.
Śnił mi się obraz ludzi mówiących jednym
Językiem, lecz znających wiele. Niezbędnym
Był uśmiech, życzliwość gubiła
konflikty,
Wojny okrutne, to przeszłości relikty.
Potem, gdy już nieco oklapły marzenia,
Kiedy praca budziła złe skojarzenia,
Stwierdziłem, że nie wymyślę nic nowego,
Co nie byłoby myślą świata przeszłego
Od wielu wieków prawie wszyscy to
wiedzą:
Znawcy Testamentu Świętego, co siedzą
Nad mądrością ksiąg wiary, i islamiści,
I żydzi, komuniści, także buddyści.
Poprzez wieki w wielu przysłowiach
mądrości
Zawarte, wszystkich narodów, od młodości
Powtarzane i wielokrotnie na własnej
Skórze sprawdzane – nie wzmocnią
głowy ciemnej.
Wydaje się mi, że świat ten ktoś
urządził
Kiepsko, by mądrych głów dać tylko –
zarządził –
Tyle, co głupich dzień w dzień się
urodziło.
I od tysięcy lat nic się nie zmieniło.
Gorzej jeszcze, bo tyle co jest
uprzejmych
Tyle gburów też przybywa, uśmiechniętych
Złośnicy równoważą z nawiązką, śmiałych
Tchórze podziwiają, mali chwalą
wielkich.
I żeby było to bardziej pokręcone,
Może wesołe lecz niezrównoważone,
Wrzucił po kilka procent tych
pracowitych,
Leniwych, miłych, silnych i
opryskliwych.
Słabych i silnych, kłamliwych i
przebiegłych
Bandytów i złodziei, prostolinijnych
I uczciwych i wielu jeszcze wymienić
By można, i nikt tego nie może zmienić.
Śmiech już tylko budzi gdy cech tych tak
wiele
Zmieszamy ze sobą, jak zboże młyn miele.
No i mamy, tak na przykład: polityka,
Geniusza oszustwa, lecz analityka.
Lekarza, prymusa ze studiów co myśleć
Nie umie, regułki zapomniał już na
śmierć.
Przedsiębiorcę co tworzy potęgę kraju
Lecz truje i kradnie, nie myśli o raju.
I znów by wymieniać bez liku skrzyżowań
Ludzkich możliwości, losu, zawirowań.
Lecz nic to nie zmieni, ideały zgasły,
Piękne idee przez genetykę trzasły.
I żadne przekonywania, ni świętości
Wielkie, nie zmienią wszak ludzkiej
mentalności.
Kto przebieglejszy, bezwzględny i
silniejszy,
Będzie w świecie walki o byt zawsze
pierwszy.
Będzie ich prawo chronić, które słabych
gromi,
Ludzie będą chwalić, krzywdy swej nie
pomni,
Będą z sobą walczyć o łup jak największy
W imię prawa, o wolność, honor
najświętszy.
Każde hasło będzie wyśmienite, dobre,
Gdy ktoś będzie warczał, wskażą prawo
chytre,
Że nic nie rozumie, że jest brzydkim
gejem
Albo komunistą, napewno złodziejem.
Przestałem już myśleć o świata naprawie
Przestałem też wierzyć w boskie
przykazanie,
Co należy robić, co dobre i święte,
Każde tłumaczenie jest tu zbyt pokrętne.
Więcej fałszu z sobą niesie im
szczytniejsze
W celu, bo uświęca myśli najpodlejsze.
Dla własnej wygody? Dla kraju i chwały?
Nie zrozumiesz tego człowieku mój mały.
K. Puchała
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.