[jako jedyna z licznych]
Refleksje po niedogotowanych pulpetach...
jako jedyna z licznych
kobiet jakie znałem
tak się lękasz głodu
że jesz surowe mięso
przerażone oczy wypełniasz
noc w noc śmiercią
krew kapiącą po brodzie
ocierasz rękawem
a ja patrzę jak
z nerwów ci się ręce trzęsą
jedz spokojnie
to wszystko zostanie między nami
tak sobie zabieram
zdarzenia niczyje
i kiedy wciąż
tylko mlaszczesz i gryziesz
uświadamiam sobie
że nie całkiem żyję
nie wszystek się umiera
poprawiasz mnie nagle
zastygasz w milczeniu
bledniesz i krwawe plamy
rozlewasz na twarzy
jakiś kawał mięsa
utyka ci w gardle
ostrzegałem cię zawsze
nie mów przy jedzeniu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.