jałowiec
posadzili cię rozrzutnie w dobrą stronę
byś ubarwił im trawniki i spotkania
choć wieczory coraz częściej rosą płoną
już nie grzeją ani ziębią ani ranią
otulili ci korzenie w ziemi czarnej
uzdatnianej dobrym słowem niezłą miną
i choć ciągle jeszcze starasz się nie
marnieć
nie potrafisz ani rosnąć ani ginąć
kiedy czasem mały chłopiec cię przytuli
blond włosami połaskocze przedramiona
wypadają małe szyszki spod koszuli
by zamykać się na wieczność w jego dłoniach
jałowiec nalezy sadzić zgodnie ze stronami świata... a i tak 90% usycha...
Komentarze (1)
świetny wiersz, pomysł doskonały, dobra forma i
czytałam go z ciekawością.