Jam Ikar
gdy kiedyś dawno wzbić się pragnąłem
na skrzydłach losu pofrunąć przez życie
ku szczęściu swemu - tego pragnąłem
bo ty mój promyku - wyznaczasz me bycie
promienie słońca siłę mi dały
i wiatry radości - kierunek nadały
lecz nagle góra - przede mną wyrosła
to ma codzienność - jakże żałosna
jam Ikar - marzeń swych czciciel runąłem
w otchłań nicości - przed lustrem
stanąłem
i patrzeć nie mogłem - na to co stało
ma dusza uszła i tak już zostało
bezradność rozdarła serce me puste
Twój płomyk ogrzewać mnie będzie gdy
usnę
wtedy już nigdy uciec Ci nie dam
pójdziemy razem już tylko do nieba
Komentarze (3)
Tyś Ikar...a jam?...- yamCito..a wiersz ? - początek
do poprawki............a pkt?...na zachętę.
Wiersz bardzo szczery w tonie osobistym Przekonuje
,ale duszy nie można stracić ,nawet we śnie
Pozdrowienia
podoba mi się klimat tego wiersza, pozdrawiam