O Jarku. co z nagła, przegnał...
W starej wierzbie mazowieckiej
zamieszkał Rokita.
Straszył chętnie baby dzieckiem.
Chłopom nosy nosy przytarł.
Wiele o nim bajek było
w wieczornych pogwarkach,
a zawsze to ciekawiło
miejscowego Jarka.
Dowcipy były rubaszne,
a Jarek jak dziecko -
nie rozumiał, co jest straszne,
nieślubne pod kiecką.
Przez bezeceństwa Rokity
i wierzbowej dziury,
w której diabeł był ukryty,
babom cierpły skóry.
Postanowił, że strach zdusi
i wykurzy czarta,
lecz przedtem wyświęcić musi
łąki cały kwartał.
Rozmawiał o tym z proboszczem.
Ten pomysły chwalił.
Dosyć było we wsi zgorszeń!
Niech działają mali!
Poszedł Jarek polną miedzą.
Wziął święconą wodę.
Szukać, gdzie te czarty siedzą,
co trzęsą narodem.
Wierzby wszystkie pochylone.
Kilka deszcz połamał.
Straszą niebo wiatrołomem.
Może ktoś tu kłamał?
Choćby była to legenda -
wszystkie żegnać trzeba.
Niech się diabeł tu nie szwenda,
gdzie jest wola nieba.
Wrócił Jarek przemęczony.
Chwalą go sąsiedzi.
Czart się wyniósł w inne strony
i dotąd tam siedzi.
Komentarze (6)
no właśnie. Chćeć to móc :)
Fajna bajeczka
Dziarsko, rytmicznie, masz polot:))
Nie za dużo tych Jarków w kraju, niech znikną w PiS..!
Fajnie się czyta, tylko za dużo "nosów" w czwartym
wersie. I jakoś lepiej mi się czyta "Wrócił Jarek
przemeczony"" od "Powrócił Jarek zmęczony", ale to
pewnie wina mojego dębowego ucha. Miłego wieczoru:)
nareszcie jeden odważny się znalazł...