Jawory
opowiadanie gwarowe
Jawory
Bocem kiek przyjechała z Weskowiańskiej
Polany na drugi koniec Zokopanego nad
Cichom Wode.Na 137 metrak kwadratowyk była
ponad wiekowo chałupa przerobiano na
miejsce do zycio dlo ludzi abo dlo
zwierzyny…Wceśniej siedzioł w niej
rzeźbiorz jak dobrze bocem jego imie Piotr
Waligóra i był tyz przy niej malućki
ogródecek i wjazd du domu.Ojcowie zrobiyli
to ze względu na mnie na mojom nauke ftorom
miałak zacąć we wrześniu…Był to dlo mnie
szok i skoła we ftorej godali nie po nasemu
drugi szok.Byłak tak bardzo wtej
niescęśliwo ze to do dziś bocem.Syćko było
obce, nieprzyjazne i ludzie i staro chałupa
i woda w potoku i telo duzo chałup i ludzi.
Na Weskówkak były ino ze trzy chałupy i
pore sópek do ftoryk przyjezdzali na lato
paść i grabić…Ojcowie straśnie sie starali
to syćko co w starej chałupie obłaskawić,
powakować powałe i ściany i choć krapke
wyrównać i wopnem pobabrać cy jak to dziś
godajom pomalować…Pote siurowali okna,
dźwierze, podłoge i podzielyli izbe na pół
coby było miejsce dlo nos i dlo zwierzyny.
Za deskowom ścianom podłoge zamieniyli na
dyle bo zwierzęta som jest cięzkie i
połomałyby foszty … Pote powkładali do
nasej cęści cały dobytek a u zwierząt
porobiyli zogrody, złoby grabinki i syćko
co było koniecne i osobne dźwierze. Boce to
syćko do dziś jako to było trudne dlo
małego dziecka. Kiedy poznałak okolice
Miśkowiec, Symoskowom, Uboc, Za wiyrchem
las i doliny w holak było mi krapke lzej
zyć. Na wiyrsyku Symoskowej nie było wtej
ani jednej chałupy ino zacynoł sie las we
ftorym rosły prowdziwki a na jesieni
podpinki abo jak fto woli opieńki. Nie było
hotelu, ani zodnyk wyciągów, ino pore
jaworów co ciesyły i do dzisiok ciesom moje
serce. Przytulałak sie do nik i opowiadała
swoje zole. Potem posłak przy nik krowy i
spałak w liściak do słonecka, abo cytała
lektury.Były i som jest moimi towarzyskami
zycio. Przesło i przemineno telo roków
dobryk i złyk a jo zazierom na nie co roku
cy jesce som jest cy zyjom wtej kie je
widzem tak mi lzej na dusy. Serce podnosi
sie do garła i w pamięci widzem młode roki
i to miejsce na ftorym rosły wselejakie
uprawy grule, groch, owies, korpiele,
kapusta i jarzyny na grzędzie u
Obroktowej.W zogrodzie zaś kwitły drzewa
owocowe, porzeczki i kwiotki złotogłowia i
inne z Hol. Do dziś bocem nase watry na
jesieni i piecone grule i woń polonej
smrecyny cy tyz suchyk liści. Grzoli my sie
przy watrze i mniej gryzły musice.Coroz mi
trudniej wyjść haniok ku nim ale kie ino
słonecko ozpuści zwały śniega zaźrem na nie
cy jesce som jest w dobrej formie…Opowiem
im o syćkim i przytule ku sobie. Haj.
Komentarze (33)
Bardzo sentymentalnie.
Haj:))
Obraz przeszłości w gruncie rzeczy nie takiej
dawnej.Na pewno, co trudno mi ocenić, pozostawisz
wiele perełek językowych. Pozdrawiam.
Przeczytałam jednym tchem. Dziękuję za wspaniałe
opowiadanie. "przytule ku sobie. Haj" - też Cię
przytulam.
pięknie opisane wspomnienia
bardzo lubię czytać Twoje wiersze czy prozę
pozdrawiam serdecznie:-)
Skoruso, piszesz jak natchniona a ja czytam z zapartym
tchem :-) jesteś dla mnie mistrzynią, Bogu dziękuję,
że są tacy ludzie jak Ty Skoruso :-)
Skoruso jesteś wielka
bardzo powoli przeczytałem twoje opowiadanie gwara
napisane
aby nie przegapić co to w nim najważniejsze
chylę czoła
Świetne Twoje opowiadanie Skoruso góry bliskie są memu
sercu - przyjemnie się czytało:)
Pozdrawiam:)
Jak zwykle piękny wiersz. Kocham góry i uwielbiam ich
klimaty.
Pozdrawiam serdecznie.
Ładne opowiadanie o zmianach w nas i wokół nas.
Dobrze, że zostały jeszcze te jawory, którymi cieszysz
swoje serce. Pozdrawiam, podoba mi się :)
Pięknie opisałaś ważny okres swojego życia Skoruso.
Chciałoby się więcej:))
Piękne, gwarowe opowiadanie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Lubię gwarę, bardzo ładnie piszesz.
:)
Skoruso!, pisz, pisz, robisz to znakomicie, lubię
czytać Twoje wiersze, prozę i opowiadania,
pozdróweczka
Jak zwykle! sama przyjemność czytania! dziękuję za To
opowiadanie! Pozdrawiam cieplutko:)
skoruso kochana Twoje opowiadanie jest znakomite,
czytam drugi raz, zachwytom nie ma konca...