Jeden albo dwa obroty tęczy
jeszcze świątki ustawiać na rozstajach
drzewa nauczyć cienić brzeg
po dobrej stronie rzeki
pory roku gnieździć w gałęziach
nauczyć furtkę przyjaznego skrzypienia
kwiaty kwiecić łąkę i okna
dziewannę zapalać o świcie
a malwy dymu nad kominem lotu do nieba
pod okiem frasobliwego
dzień jak chleb rozkroić znakiem krzyża
oswoić podłogę krzesło i stół
światłem ziół wymieść ciemność
zakląć lęk luster i każdego kąta
wieczornej wody dzban wystawić na próg
by snów skończona wędrówka
obmyła oczu sól studziła pragnienia
jeszcze przed nami
jeden albo dwa obroty tęczy
Komentarze (2)
Pięknie oddany klimat, wciąga i lekko się czyta.
Bardzo mi się spodobał... pogratulować talentu...
weny... :) Pozdrawiam ciepło ;)
bardzo malowniczy, romantyczny biały wiersz,
zmieniłabym jedynie w 2. zwrotce "kwiaty" na
"kwiatami".