Jeden po drugim
Nie dedykuję. Nie warto
Nie chciałem obiecywać sobie,
Serce z rozumem w zmowie,
Wspaniale byłoby zacząć kochać,
Lecz rozsądniej autodestrukcją szlochać.
Bez koncentracji, natłok informacji
Owinięty zieloną wstążką wariacji
Na tematy mnogie, nie cierpiące
Ze strachu lecz przed zapomnieniem
wyjące.
Jeden po drugim, w szeregu równym
Snują się myśli kwitnące
W umyśle próżnym
Drwiące
Z Ciebie i ciebie!
Obiecane ? zapomniane
Pokochane, a wyśmiane
Sugestywnie podcięte
Broczące nadal krwią trawiastą
Niewinną i tak bardzo jasną
Płynącą ciągłym strumieniem
Wątłym przebaczeniem
Dość już, dość! Rzekłem wreszcie
Że w tym wszawym mieście
Nie ma miejsca dla was dwojga
Serce skurczem przytaknęło ostatnim,
Zatrzymało się na moment,
Jakby czekało aż rozum zmieni zdanie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.