Jedna niedziela w Sandomierzu
Coś mi powiedziały wiązy z Sandomierza,
Kiedyś razem ze mną wąwóz tam
przemierzał.
Szeptały, że stare mają obyczaje,
Lubią historyjki, znają wiele bajek,
Ale opowiadać nie będą ich wcale,
Choćby nawet były piękne i z morałem!
Tylko chciałyby nam towarzyszyć w drodze
Nim skończy się parów w słonecznej
pożodze.
Szliśmy więc złączeni szeptem wiązów,
klonów,
Szumem drzew akacji, biciem świętych
dzwonów,
Związani przysięgą w przeszłości
złożoną.
Doszliśmy do Wisły płynącej tą stroną.
Wtedy się Sandomierz pokazał zielony.
Widać, że szczęśliwy, sierpniem
ukwiecony.
Uwiódł nas w niedzielę całkiem
przypadkowo
Widokiem ze statku, wzbogacił duchowo.
Bylibyśmy trwali wpatrzeni w to miasto,
Gdyby nie zła chmura, słońce przez nią
zgasło.
Burza oszalała, aż do Krzyżtopora
Zalała się łzami, tłukła się po polach.
Rozpędzeni pędem, strachem wystraszeni
Wracaliśmy szybko z sandomierskiej
ziemi.
Tylko w dali wiązy szeptały nam słowa
I kazały wracać do miasta od nowa.
Komentarze (4)
Cudowne miasto,pozdrawiam
:-) znam Sandomierz, piękny wiersz, warto wybrać się
na taki spacer :-)
piękne miasto:)
Bardzo fajna historia, ciekawie opowiedziana, dobrze
się czyta. Podoba mi się:-)