Jednak...
Ja nie mogę się spóźnić,
Na pisane spotkanie.
To nas może poróżnić,
I okażę się draniem.
Przecież mi obiecałaś,
Przyrzekałaś tak wiele.
Zawsze więcej żądałaś,
Niźli chcą przyjaciele.
Owszem miałaś powody,
Ja się nimi cieszyłem.
Mało czyniły szkody,
Dzięki nim szybciej żyłem.
Aż stwierdziłaś okrutnie,
Dając temu swe zdanie.
Koniec zabrzmi tak smutnie,
Lecz to koniec kochanie.
Rozpłakałem się szczerze,
Łza splamiła koszulę.
Teraz w nic już nie wierzę,
Serce krwawi wciąż bólem.
Jednak przyjdę spóźniony,
Nawet sam się nie zjawię.
Wrócę do mojej żony,
Tym stosunki poprawię.
Komentarze (3)
Wracaj...
Wróć.....
Jak to dobrze mieć do kogo wracać:)
Pozdrawiam.