O jednej kurce, co ukradła słonko
Dzik idzie z kurą, kura pod skrzydłem
słoneczko niesie,
jasne, świetliste jakby to wcale nie była
jesień
i mgieł nie było na drogach, polach i po
opłotkach,
ukradła słońce i do mnie niesie – taki z
niej psotnik.
Ach dziku, dziku, czy ty nie widzisz, co
robi kurka,
że dumna niczym Ludwik XIV, wielka
burżujka,
ot wzięła słonko, ogołociła niebo nad
światem,
ciemność egipska już od Paryża po
Ałma-Atę.
Kurka pod skrzydłem niesie mi słonko,
wiesza nad biurkiem,
równo, dokładnie, jakby była słońca
chirurgiem,
wychodzą z kątów zwierzątka różne,
zwierzątka dzikie,
ściągają futra, chcą się opalać, raban jest
migiem.
Ach dziku, dziku, czy ty nie widzisz, co
robi kurka,
słonko zamknęła w moim pokoju i stroszy
piórka,
jakby zupełnie nic się nie stało, na
gwoździu wisi,
słonko z pętelką, a kto zwierzątka gołe
uciszy?
Korzystających z FB zapraszam na stronę autorską: https://www.facebook.com/jgrabarzpoezja
Komentarze (4)
Świetny widzę tą kurkę:)
Lubię takie klimaty. Sugestia krzemanki poprawi to
małe zachwianie rytmu.
Ten wiersz połączył mi się i tematycznie i rytmicznie
z poprzednim „O hultaju słonecznym”. Czy to cykl?
Pozdrawiam
Słonko na gwoździu, tego
jeszcze nie było, wiersz z
fantazję, a rada krzemnaki dobra.
Miłego dnia różyczko:)
Fajnie, z fantazją i rytmicznie. Tylko ten wers:
"równo, dokładnie, jakby była słońca chirurgiem,"
wypadł z rytmu i czytam sobie
" równo, dokładnie, jak gdyby była słońca chirurgiem,"
Dobrej nocy.