Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

JEDNOOSOBOWE AUDYTORIUM by uBi

Błędnym spojrzeniem rozglądam się wokół,
właśnie mam wygłosić najważniejsze w życiu przemówienie,
ślina gardłem z trudem płynie, i słów dziwnie brakuje
zbieram myśli, lecz to marnym finiszem skutkuje,

Sala wielka, setki krzeseł, gdzieś tam światło w oddali połyskuje
przecieram oczy, tak jakbym właśnie spał, albo spać chciał
ale mówię sobie, - nie zawiodę Cię, powiem to, co w głębi siebie mam
chodź bym stękać miał tu nocami, i z wyczerpania dojrzeć życia progu,
stałbym na podeście dalej, i przemawiał duszą, do mojego
jednoosobowe audytorium.

Próba mikrofonu, widzę jak nasłuchujesz. Dźwięk cicho po sali się odbił,
zastanawiam się, jakie sceny sobie w Twej główce teraz kreujesz
co myślisz, i jakie wzbudzam w Tobie emocje, wyłącz się,
skup się na płynącym z głośników mym słowie,

Zbieram oddech w sobie,
Zaczynam,



bo patrzę jak spada liść,
walczy, unosi się lekko na wietrze
lecz w końcu na glebie ląduje,
widzę jak on przemija, powoli się rozkłada
pośród jesiennego deszczu
i ja wierzyć nie potrafię,
w Nas obydwoje,
bo w końcu przecież upadniemy,
i zginiemy, a ja nie chcę tu tragedii
przede wszystkim nie chce śmierci Twojej!

bo słyszę, jak słowa jadem wypełnione
spustoszenie w duszy wielkie tworzą,
jak człowiek od wewnątrz umiera,
jak konając prosi o pomoc,
i nie chcę, byś kłamstwami mnie karmiła
bo nawet najmniejsze, a ja,
zaczynam wewnątrz siebie zdychać,
i boję się, że umrę przy Tobie,

bo chodzę ścieżkami przez innych wydeptanymi,
i widzę, jak powstają, by sprawiać radość,
a następnie z czasem stają się wydeptane,
brzydkie i bezużyteczne, aż w końcu
ludzie przestają po nich chodzić,
więc boję się tego, że umrzemy zapomniani
nie będziemy się nawzajem pielęgnować,
aż czas nas zabije, wstaniemy, i pomyślimy
że czas to zmienić, i każde z Nas pójdzie w
swoją stronę, i to zabić by mnie mogło,
i tego właśnie strasznie się boję

i oglądam życie w przyrodzie, i widzę
jak pszczółka z kwiatka, na kwiatek
sobie delikatnie nóżkami przytakuje
i boje się, że ja niedoskonały,
bo w końcu tyle we mnie widocznych wad,
zwiędnę w Twych oczach pewnego dnia,
i wzbijesz się powietrze, wysoko, i jeszcze wyżej
nie zobaczę Cię, lecz na polanie będzie unosić
się z poranną rosą plotka,
ze mnie zostawiłaś, i z innym szczyty nam pisane zdobyłaś

i wiele wymieniać mój Skarbie,
długa i kręta to droga
po prostu boje się, że mógłbym stracić
Ciebie,
i najwspanialszy posmak miłości,
Kończę, i decyzję zostawiam Tobie,
bo ja w bojaźni skulony, padam tu na kolana,
i wyję w niebogłosy, wyję do bram piekielnych,
czy jestem godzien prosić o Ciebie?



Skończyłem,
Chodź zacząć się wszystko dopiero miało,

Stoisz nade mną, w dłoniach trzymasz moją głowę,
zbliżasz swe usta do moich, całujesz,
by szeptem niespodziewanie wypowiedzieć;
chcesz poznać na pytanie Kochanie odpowiedź?

autor

uBi_

Dodano: 2006-08-14 20:56:35
Ten wiersz przeczytano 433 razy
Oddanych głosów: 1
Rodzaj Wolny Klimat Obojętny Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »