Jedwab
Jedwab
chybotliwy płomień wzlatuję
nad wartkim słów potokiem
o świcie złożonym pocałunkiem
pod skrzydłem oczu
z dłoni otwartej nieba
w strugach czystego błękitu
w mgieł jedwabne draperie
nitką złotą
nad tobą pochylony
kroplą deszczu opadam
ciężką nabrzmiałą wilgotną
na skórę
językiem chmur dotykam
powiek twoich przymkniętych
znów sennych
jeszcze bliżej do nieba
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.