u jego stóp
Ze snu budzi mnie krzyk,
Do pustej odwracam się poduszki.
W marzeniach ciągle ty,
Do serca przytulam pustkę.
Noc leniwie sączy się cicho,
Przewracam się, zagłuszając
Krzyk: Nie ma! Nie ma nic!
Czy tak wielkie są pragnienia,
Co targają niespokojną duszę,
Że łatwiej zadawać te katusze,
Niż sekund pięć dać bym raz,
Jeden raz, mogła przy nim być.
Dotknąć go i potem choćby nic.
Umrzeć cicho u jego stóp,
Z palcem na jego sznurówce.
T.Ś.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.