...jej (?!) spacer :)
;)...
Idzie ulicą...
Tak jakby tańczyła, wirowała i zataczała
delikatne kręgi...
Idzie... bo latać nie potrafi, a jednak
odrywa się od zgiełku codzienności i
wychyla z szarego tłumu zabieganych ludzi,
którzy obserwują jej każdy nawet
najmniejszy krok z nietypowym
zaciekawieniem...
Czekając na następny, bo każdy jest
spontaniczny, inny niż poprzedni...
Czasem bardziej pewny...
Czasem skryty...
Idzie dalej nie cofając się i nie żałując,
wybiera nowe drogi, nie wiedząc, że są
bardziej kręte i strome od
poprzednich...
Uśmiechem obdarowywuje dziecko w wózku i
starszą kobietę zatrzymującą się pod
cieniem ogromnego klonu, by chociaż na
chwilę odetchnąć...
Ona jednak nie przystaje.
Chce poczuć zmęczenie...
Poczuć, że żyje...
Lekkim, posuwistym krokiem mknie dalej
przed siebie jakby tańczyła na baletowym
popisie...
Niespodziewanie staje...
Słysząc niesamowity, pełen ciepła,
aksamitny, muskający jej uszy głos...
Odwraca subtelnie twarz, choć nigdy tego
nie robi.
I ku jej zaskoczeniu widzi "GO" - ale nie
"tego"... "tamtego"...
Zupełnie NOWEGO, PRAWDZIWEGO, w końcu
pojętego...
Już wie, że On ją znalazł.
Teraz idzie z Nim - nie sama.
... ;) ;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.