Jej blask...
Dreszcze oblodzone szaroburym strachem
Przylegają do mego ciała jak najlepszy
kochanek
Snują się nieudolnie po każdym centymentrze
Zabierają ze sobą porannne myśli
nieokiełznane jeszcze nadzieją
Uciekam przed samą sobą
Mijam ludzkie postacie w pędzie niewoli
Boję się by nie zgubić ulatującej w
popłochu szaleńczej młodości
Ona emanuje blaskiem radości chwil
Jest taka kolorowa
...
Taka osobiście i wyłącznie moja...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.