JEJ PIERWSZY RAZ...
delikatnie zsuwam ramiączko
całuję w nagie ramię
spłoszona, pełna strachu, wstydu drży...
jej pierwszy raz
po szybie spływają kropelki- mrzy
jej oczy czarne i lśniące
tak we mnie wierzące...
przymykasz je i oddajesz pierwszej
pieszczocie
tak bardzo świeża i niewinna
rozwijasz sie cicho...
byc moją powinnaś
całuję uwolnione piersi, zafalowały
łagodnie
czuję jak męskość napiera na spodnie
odchyla głowę, cicho wypuszcza powietrze
zaciska dłonie na moich ramionach
szepcze: zróbmy to dziś...koniecznie
czuje unoszące się podniecenie, fantazję i
ciche jęczenie
ręką wędruję po płaskim brzuchu,
zsuwam koronkowe najteczki
głowę położyłaś na tym cudownym miejscu
przy uchu
rozpinasz rozporek, coraz bardziej
śmiała
oj mał mał...
podnoszę Cię delikatnie za zgrabne
pośladki
oplatasz mnie wpół nóżkami
oddajemy sie rozkoszy, owładnięci
marzeniami
w jednym rytmie kołyszemy się
obezwładnieni podnieceniem
oszołomieni wspólnym tchnieniem
i tylko zapamiętałem te oczy lśniące...
i jej dłonie po moim ciele błądzące...
Komentarze (2)
naprawdę sztuką jest napisanie o takich rzeczach w tak
łagodny sposób.podoba mi się
odważny i zmysłowy...:] pierwszy raz niezapomniany....