Jelenie
pod powiekami
przesłoniętymi chmurą dłoni
pod czarnym sklepieniem
Twoich włosów
stawiam krok w stronę lasu
być może las
lasem nie jest
a gryzący zapach i smak świerku
jest tylko znamieniem Twojej skóry
na moim policzku
bo ciało pozostawione samemu sobie
jest tylko korytem
przez które przepływa czas
dokonywany
być może noc
nocą nie jest
a cisza która się rozlewa
pomiędzy korą naszej skóry
jest tylko zaprzeczeniem
tego co się czuje zwierzęcymi nozrzami
moje stopy
zamknięte w stukocie kopyt
nie są mnie już w stanie utrzymać
w TYM miejscu i w TYM czasie
rozdymam nozdrza
i CZUJĘ
czuję jak Twoje ciało zarasta
sierścią zaprzeczenia
gdy budzi się ciało
rodzą się demony...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.