Jesień
Kiedy rok dobiegał końca
i frunęło Babie Lato,
siny dym snuł się po polach
kartoflaną pachniał nacią.
Dni robiły się króciutkie
słońce kryło za chmurami
w podróż ptaki wybierały
zostawiając nas z burzami
Zbiory lażą już w stodołach
puste łąki i pastwiska
nie ma plomów już na polach
widać zima całkiem bliska
Po ugorach się słaniają
dymy jakieś gdzieś w oddali
to nie wczesne ranne mgiełki
lecz gospodarz nać swą pali
Kończy praca się w zagrodach
na zapiecku siedzą babcie
z burym kotem rozprawiając
robią mu na drutach kapcie
Już w zimowej szacie sarny
idzie bieda, o mój Boże
będzie w zimie los ich marny
jak im leśnik nie pomoże
Bo z naturą jak z człowiekiem
odpoczynku jej potrzeba
pod bieluśkim, lekkim puchem
który zima sypnie z nieba
GC
Komentarze (4)
Czemu nie, tak właśnie dzieje się. Każdy widzi to
inaczej niejednemu dużo znaczy.
jeden widzi to w kolorach, bo to jest niezwykła pora
.Opisałeś ładnie jesień i co zima dla nas niesie.
Wiersz fachowo zbudowany, pozytywnie oceniany.
Bardzo ładny wiersz o jesieni...dosłownie tez czytałam
jak bajkę :)
Przeczytałam to jednym tchem jak bajkę o pięknej
jesieni zmierzającej do zimy - tak lekko i cieplutko -
pieknie
Ładny obrazek stworzyłeś.I babcie robiące kotom
kapcie,zapiecek-a tam zimno na dworze:-)))