Jesień pachnąca szarlotką
Zimne kąty i dzień szary kaloryfer
zastrajkował
były plany ale chochlik nagle do worka
schował
co tu robić jest ochota znaleźć więc trzeba
zajęcie
pełen luz wolna sobota zaraz za czymś się
zakręcę
pomysł się pojawił szybko coś dla ducha
pokrzepienia
przygnębienie zaraz znikło będzie coś też
do zjedzenia
nie potrzeba wielkiej pracy raczej to
robota słodka
trochę chęci tu wystarczy i upiecze się
szarlotka
kusi zapach z jabłecznika czuć go nawet
poza domem
ciepło leci z piekarnika pachnie w kuchni
cynamonem
czasem trzeba tak niewiele i mniej chandry
o połowę
jutro przecież jest niedziela a z nią plany
tygodniowe
Autorka L.Mróz-Cieślik
Komentarze (6)
tak obrazowo,słodkość z wersów płynie -kocham
jabłecznik -plusik M.
uwielbiam szarlotkę:)
Sama nabrałam chętki ale dziś nie kupię jabłek. Mam
słoik musu jabłkowego, mam skórkę pomarańczową w
cukrze. Może naleśniki na wodzie gazowanej zrobię i
zaproszę na jutro?
Umiesz takie?:)
Lucynko -lecę na jabłecznik.
w poniedziałek znów siłownia
i szarlotka poszła z potem, teraz tylko do niedzieli,
co pączkami nas obdzieli.
Pozdrawiam serdcznie
W tym lekkim i uroczym
wierszu zawarłaś zarówno
smakołyk realny dla ciała,
jak i duchowy dla zmysłów.
Smacznie pozdrawiam:}