Jesień prawdziwa
Poczerniał las, spłowiała łąka
korony drzew jak pajęczyna
wśród leśnych ścieżek cisza się błąka
tak się listopad właśnie zaczyna
Tęsknota, smutek jak mgła się snuje
w szronem pokrytych ogrodach, sadach
nadmierna szarość w oczy aż kłuje
i warstwą grubą na duszy siada
Gasną na grobach świateł iskierki
jak letnie, ciepłe już zgasły chwile
i melancholii siadają mgiełki
na licznych marzeń moich mogile
Szarość i czerń wstąpiły w związek,
że rodzaj jeden tylko partnerski
a oddech zimy mrozem je wiąże
i zdobi w srebrne małe perełki
Czas w młynach Boga się wolno miele
spokój nocami z księżyca spływa
i srebrną ścieżkę ku niebu ściele
to już listopad -jesień prawdziwa
Komentarze (4)
aż westchnęłam, ależ pięknie napisałaś :-)
Bardzo fajne te jesienne refleksje! Pozdrawiam!
Jesienna melancholia! a wiersz piękny+++
pozdrawiam serdecznie Miko :))
Wiersz pełen malowniczych obrazów,choć
szarych,listopadowych i chłodnych,ciekawe
metafory...Piękna,późnojesienna
melancholia...Pozdrawiam serdecznie...