jesień w żałobie
wiatr wołał za odchodzącym latem
co w agoni zamykało za sobą wrota
że i tak klucze dzikich gęsi
otworzą każdą furtkę dla panny
co nadchodzi w welonie z babiego lata
jesienna dama skracała dniom włosy
zdobiła je wiankami z czarnych kruków
nie żałowała zimnych łez z deszczu
śpiewała z wiatrem żałobne przyśpiewki
ku trzci umierającego lata
marzły bezbronne i nagie ogrody
wrony chuchały na rozebrane gałęzie
a na pustych polach ciężkie łby krowie
wynurzały się z resztek pożółkniętej trawy
i z namaszczeniem przeżuwały
ślady zaginionego lata
słońce co jeszcze do niedawna
odważnie opalało najbielsze ciała
przygasło nagle zrobiło się bledsze
smutne i ociężałe
schodziło z drogi nadchodzącemu mrokowi
który co wieczór na paciorkach szronu
modlił się za stracone lato
Komentarze (2)
Lekkie pióro wyobraźnia z iskrą poetycką
Dobry:)Pozdrawiam Oczekuję na następny
bardzo ciekawe metafory (popraw "trzci" na "czci")
pozdrawiam :-)