jesienica
nie mylić z Pawłem Jasienicą
zabolały oczy gdy trafiłem w punkt czuły
zaplamiła szatę jesienną rwa kulszowa
ciepłymi barwami w cyklicznym korowodzie
portretów w atelier orgiastycznej
przyrody
coraz ciężej znoszę tę porę, raczej srebrną
niż złotą bo lato swoją szansę dojrzało
na drugiej półkuli i wpadłem jak liść w
błoto
niesiony nadzieją emigracji babich lat
co zamgliła niebo adeptami awiacji
którzy osiąść pragną na marzeniach
stabilnych.
sam bezwiednie wrosłem zakorzeniony
mocno
w to jedyne miejsce gdzie przeczekać chcę
zimę
27.09. 2009
Komentarze (19)
pamiętam;)
Piękny melancholijny wiersz...mówi o przemijającym
czasie, jednak wiosna milsza jest i ab ovo:)
pozdrawiam niedzielnie , zdrówka życzę jesienią i
zimą również
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy weszłam na beja i
zaczynałam czytac Twoje wiersze. Nie odzywałam się
wtedy tak śmiało, jak w tej chwili. Mało kiedy
komentowałam Twoje, bo takie wiersz- myślałam:) wstyd
się wypowiadać i ośmieszać, może nieprawidłowym
odbiorem:)
Teraz bez awatara, poznałabym Vickowe-
charakterystyczny styl(w większości), który mnie
urzeka.
Jak i ten wiersz:)
Raczej nie melancholijna jesienica, bardziej
podagrystyczna jesienica, a niech ją licho, aby do
wiosny:)))