Jesienna opowieść o czekających...
Oderwał się listek od swej macierzy,
teraz spokojnie na wodzie leży.
Płynie wolno z prądem rzeki,
Dom jego jest mu teraz daleki.
Idę chodnikiem-
spadają kasztany,
martwymi liśćmi obdarowany.
W szeregu stoją czarne torby
wypchane zwłokami,
a wiatr tańczy nad nami.
Siedzę na moście-
łzy z woda się mieszają,
ciągle dzieci natury wygasają.
Tam orły się budzą, orły umierają
tam sny nadzieje dają.
Tam woda swą pieśń śpiewa
tam jesień przytula drzewa.
Tam wszystko żyje, wszystko zasypia
tam zawsze będę ja.
Jeśli chcesz podaj mi dłoń
za listkiem na rzece wzrokiem goń.
Chcesz(?) to ci pokażę
miejsce gdzie o szczęściu marzę.
Nie musisz za nic dziękować
pozwól w swe ramiona się schować.
Nie pozwól bym zwątpiła
nie pozwól bym płakać tam chodziła.
Jesień kiedyś ściśniemy za dłonie,
smutek w Łynie zatonie.
O zmierzchu pójdziemy do lasu,
na zmartwienia nie będzie czasu.
Przebiegniemy boso po łące,
za promienie złapiemy słońce.
Obejrzymy kolorowe w locie motyle-
kochany, a w koło szczęścia tyle.
Jesień nastała
most liśćmi zasypała.
Poczekaj do lata,
poczekaj do zimy-
kiedyś się zobaczymy.
Może my na jednym moście czekamy,
w biegu wciąż się mijamy(?)
Może Ty czekasz na mnie,
a ja znów na Ciebie...
i może się spotkamy
nie na moście lecz w niebie.
Nie istotne już dla mnie Boskie Plany
dobrze, że siebie mamy.
Gdy na zielonym moście,
z ranka
zobaczysz czekającego kochanka-
to zastanów się chwile,
dla kogo on cierpi aż tyle.
Gdy jesień otuli
tak pokornie stojącego-
pamiętaj, że miłość to broń jego!
I ja tam wieki będę czekała
jeśli po wieczności u Twego boku będę
stała,
bo miłości moc jest taka-
można czekać lata.
...i jeśli zechcesz i na mnie poczekasz ja pokaże Ci ten most!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.