Jesienne dni...
Mały bezbronny liść
targany wiatrem,
strącony z drzew
przykleił się do mych szyb
małą deszczu kropelką,
a chciał jeszcze żyć,
chciał jeszcze być
w objęciach drzewa bezpiecznie tkwić.
Lecz pierwszy jesienny wiatr
porwał go
i tańczył z nim pod mym oknem.
Patrzyłam, jak spada
walcząc z wiatrem
-leciał w dół,
to znów wiatr uniósł go
zawirował z nim ostatni już raz.
Bezbronny targał się
ostatkiem sił,
gdy kropla deszczu porwała go
- teraz na szybie mej tkwi
nieruchomo,
jak martwy cień.
Otoczył pokój mój,
w którym śpię,
a chciał jeszcze żyć,
chciał jeszcze być.
Teraz już wie,
że policzone jego godziny, minuty,
a moje sny.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.