Jesienne natchnienie
Spycham palcem chmury w dół szyby
By odsłonić nieba błękit, by ukryć je
niby...
Szaro-stalowy kolor, miękkość w nim
wpleciona
Ciemna kotara na spektakl słońca
zarzucona
I jeszcze ten wiatr co poruszyć już liśćmi
nie może
Bezlistne drzewa stoją w mżawym kolorze
Załamane światło, wolniejsze, blade
Na nim moje usta bezwiednie kładę
Drżeniem mego ciała poruszam cienie
Czekając, aż sen kocem przykryje, biorąc
zmartwienie
autor
Bieniek
Dodano: 2006-12-01 12:09:29
Ten wiersz przeczytano 727 razy
Oddanych głosów: 14
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.