Jesienne szczescie
Powialo zalem konczacego sie lata,
zapachnialo szumem rudo-zlotych drzew,
zaiskrzylo blaskiem w jesiennych kwiatach,
cichnie
stubarwnych ptakow spiew.
Milkna wspomnienia,bledna marzenia,
i obraz ciebie w lato wpisany...
Tak czegos szkoda, lata uroda
w nitki pajeczyn wwinela sie.
Nieodwracalnie jak dzien i noc
kroluje zlotej jesieni moc.
Wstydza sie liscie swojej starosci,
zmarszczone, zmiete i zle...
Nie ma w ich szumie dawnej radosci,
zal przemijania tula w skrytosci,
piekne przezycia kryja w zadumie,
ale przemijac tez trzeba umiec!
Wiec daja z siebie wszystko,co moga,
czasem kolorem sobie pomoga,
czasem zaszumia bardziej zlociscie,
barwa bogate- jesienne liscie.
Na tle jesieni cos w tobie sie zmieni,
inne juz bedziesz mial sny...
Nie takie gorace, a mysli pedzace
po drodze gdzies przysna ci...
W zadumie przytulisz mnie czule do
siebie,
milczaco rozsennisz marzenia...
Powoli zcalujesz z mych wspomnien
bezwiednie
slad lata-ktorego juz nie ma.
I juz nie bedzie lata mi szkoda,
przy tobie senna jesieni uroda
tez umie sliczna byc wlasnie,
cichutko, wolniutko na palcach
podejdzie-
jesienne szczescie
i dobrym snem
-zasnie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.