Jesienne żale
W złotordzawej liści uschniętych powodzi
płynę leśną ścieżką podziwiając pejzaż
a za moim cieniem powiew wiatru chodzi
ignorując ciepłem jesienny kalendarz
Jesień mnie otacza niecodziennym pięknem
paletą stubarwną wszystko w krąg maluje
aż od tych śliczności cała w środku
mięknę,
więc dlaczego tęsknię i lata żałuję?
Wszystko tak złociście w południe się
mieni
bogactwo barw różnych oczy aż poraża,
więc dlaczego pośród gry kolorów , cieni
widzę białą rękę smutnego żniwiarza?
Słońca z babim latem uściski namiętne,
pogodne wieczory w gwiazd roje ubrane,
a w mym sercu tylko żale ciągłe tęskne,
gdzie żeś znikło lato moje ukochane?
Owoce dorodne i wrzosów naręcze,
chryzantem rozkwitłych uśmiechy
srebrzyste
i zachodów słońca rozłożone tęcze,
krople rannej rosy jak łzy dziewic
czyste
Z jesieni skarbnicy czerpię pełną ręką
lecz zapomnieć tego ciągle jej nie mogę,
że choć niecodzienne z nią tu przyszło
piękno
to lato kochane wysłała gdzieś w drogę
Kiedy liście spadną pod nogi pokotem
ustrzelone wiatrów zimnych, silnych
fuzją,
a ulewa zmiesza złoto z szarym błotem
na zachwyty wszelkie będzie już za późno
I zapłacze jesień nic jej nie utuli
deszczem w gardłach rynien pieśń smutną
zaśpiewa
pod płaszczem mgieł siwych zgarbiona się
skuli
i kirem pokryje oniemiałe drzewa
Wtedy to być może gdy śniegiem poprószy
listopada ciemny krótki jakiś dzionek
to śmierć tej jesieni duszę mą poruszy
i pochylę w smutku głowę nad jej zgonem
Komentarze (1)
przepięknie napisany wiersz, przeczytałam w zadumie i
z przyjemnością :-)