jesiennieję
nigdzie się nie spieszę
dwa kroki stąd leży koniec dnia
zdążę dobić do jego brzegów
aż dziw jak obficie jesień
opływa słońcem i drzewa
w królewskich koronach przeglądają
porządek fryzur w wodzie panują
nad głowami ludzi
jedyne zmarszczki umykają spod piór
dzikich kaczek nawet ptaki śpiewają
wybrzeżom dnia
ludzie w swoich teczkach niosą
smutek spojrzeń to jedyny znak
przemijania października
autor
tommek
Dodano: 2006-02-02 11:06:06
Ten wiersz przeczytano 524 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.