Jesienny deszcz
Dedykuję tym którzy odeszli ...
Nigdy w pamięci nie zachowam obrazu
Twego,
tego suchego, skamieniałego, bez oznaki
życia,
zawsze kochałem żywą istotę, którą sercem
kreowałem w pełnej okazałości.
Dlaczego kostucho przyszłaś w nie w porę
pukając do wrót pełnych lęku i obaw?
Rozumiem... wybił zegar pozłacany
skrzydłami aniołów.
Tak, słyszałem trzepot ich skrzydeł, już
się zbliżają niczym rumaki na bladej
polanie sprawiedliwośći.
Łzy w mych oczach widząc powoli schodzące
pudło niosące najczystszą duszę bliskości i
zrozumienia, której nie zdążyłem poznać.
Lecz takie jest nasze przeznaczenie,
bracie, zaprzeczysz?
Czy w istocie znajduje się odpowiedź jak
zatrzymać czas?
Wiem, nic nie musisz dodawać. Nad
starożytną rzeką, płaczących niewiast
kołysanych sie w rytmie rozpaczy,
Ty siedzisz pośród gwardii nieprzytomnych
od wieków.
Z pewnością podamy sobie recę ku zgodności
co do naszych cudnych celów za życia, lecz
poczekaj na mnie i zawołaj ciepłym
szeptem,
abym nie zlakł się Twojej intencji.
Rzeknij choć słowo bym ujrzał Twe prawdziwe
oblicze, jakże cierpliwe, jakże
chwalebne...
Nie karz mi dłużej czekać na raj, którego
Ty już doswiadczyłeś w swej błekitnej
podróży.
... i nigdy nie wrócą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.