Jesienny dramat liści
Ach wodo – wielka i czysta
– odbijasz słońce i gwiazdy...
Jestem pożółkłym liściem
na twojej - zimnej tafli.
W byle kaprys wiatru, pogody
połkniesz także mą lichą łódkę
i znikną – z powierzchni – dowody
mojej podróży smutnej.
Ż-ona – wróci do swego s/p-okoju,
a – poeta – znow się zamyśli.
Dla niej – kaprys - jej woli... - Cóż
moje?
Mój... - jesienny jest dramat liści.
28.06.93(?)
autor
Wiktor Bulski
Dodano: 2019-10-10 07:41:29
Ten wiersz przeczytano 1731 razy
Oddanych głosów: 31
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (48)
Podoba mi się :))
Mnie też podoba się jesienna melancholia ale tylko w
wierszach. Sezonowa depresja najczęściej dopada tych,
którzy lubią sobie ponarzekać.
Miłego dnia, Wiktorku :)
Podoba sie Bardzo.
Pozdrawiam:)
Marianie! - to stary wiersz. Moja dzisiejsza
melancholi to ogromna przyjemnośc. Niewiele musze, nie
musze nawet obawiać się utracić czegokolwiek;
Pieniedzy w zasadzie nie mam, więc czuję sie
bezpieczny. -A las po deszczu jest piękny.
Pozdrawiam i ściskam dłoń.
Wrażliwość poety niesie ze sobą więcej bólu..ale i
zachwytu:):)
Ewuniu! - Kazdy Twój aplauz - ogromnie wiele dla mnie
znaczy.
Pozdrawiam serdecznie:)
Krzemanko! - Pójdę za Twoją radą.
Serdeczne ukłony:)
Zosiu! - może to nawet odrobine Twoje klimaty. -
Ale... - bardzo daleko mi do Ciebie.
Dziękuję i pozdawiam:)
Kaziu! - poza srodowiskiem policyjnym - dzewczyny,
kobiety i dzieci - tak wlaśnie przeważnie do mnie
mowią: Wiktorku.
Pozdrawiam cieplutko:)
Anno! - myślę ,ze ludzi odbierających i przeżywających
wewnętrznie rzeczywistoś jest ogromnie dużo w różnych
środowiskach. Owszem - jest także bardzo wiele osob-
stosunkowo "bezrefleksyjnych". Samarefleksyjnośc lub
bezrefleksyjnośc nie jest zadnym samodzielnym
wyznacznikiem wartości człowieka. Zawsze - wielką wage
przywiązywanodo ludzkiej przydatności. Na szczscie -
już nikomu nie jestem "niezbędny". Dlatego niewiele
muszę. Moje zycie bylo długim ciągiem "fikcji", ktore
rzutowały na to, co mogłem, czego nie moglem, a do
czego przez okoliczności i ludzzi bylem zmuszany. Nie
da się naszych osobodzielić od naszej psychiki. Mam
wrażenie, ze moja psychicznośc i śiadomośc podlegala
bardzo silnym sztucznym odzialywaniom zewnętrznym i
potęznym manipulacjom. Na szczęsci - niewiele już moge
,niewile chcę i na niewielu sprawach mi zależy - poza
świętym spokojem. Nie jestem targny silnym
niepokojami, bo jestem spokojny:jest społeczna opieka,
ktora zajmuje się - kiedy naprawde trzeba - takimi,
jak ja. Moją psychiką - jej potęznymi huśtawkam,
amplitudą i "niesamowitością" jestem po prostu
zmęczony.Niestety - zawsze byla istotniejsza od tzw.
namacalnej rzeczywistości, bo ona wlaśnie "psychiczna"
i rozumowa fikcja - przesądzala o moich zajęciach -
trzymając mnie w kleszczach mozliwości i niemożliwości
- stwarzanych przez postronne osoby.
Teraz - po prostu - mogę chodzić na grzyby. - I chodzę
- jeżeli chcę.
PozdrawiamAnno serdecznie:)
Kobalcie! - miło mi, ze zechialeś zajrzeć. - ten fakt
i komentarz - odbieram jako dobrą monetę.
Serdecznie dziękuję i pozdrawiam:)
Wiktorze, jak widać dopadła cię jesienna melancholi
ale na pocieszenie powiem Ci że mnie też... Pozdrawiam
serdecznie :)
Super!
Miłego dnia, Wiktorze:)
Zgadzam się z opinią Zosiak, ale korci mnie aby trochę
skorygować rytm i pozbyć się paru zaimków.
Tak bym zaczeła:
"Ach wodo – wielka i czysta
– odbijasz słońce i gwiazdy...
Jestem pożółkłym liściem
na twojej zimnej tafli."
itd, mam nadzieję, że autor wybaczy mi tę czytelniczą
sugestię. Miłego dnia:)
Piękna melancholia.
Pozdrawiam.