jesienny kosz(pełen)mar
kiedy jesień zamiast z latem
próbuje mieszać się z wiosną
aby być całkiem w tobie
w środku muszę stać się powietrzem
traktujesz mnie jak je właśnie
biorąc w usta haust za haustem
mówi mi że zbyt dobrze obchodzisz się
z dobrocią w chwilach nienawiści do niej
pytasz potem głośno
"czy miłość jest reformowalna"
odpowiedź płynie znacznie ciszej
i wpada do swojego morza
w ogóle się nie rozprasza
nawet już nie elektryzuje
fakt że trzeba ciągle
wiosłować pod prąd
a ty suniesz obok obojętnie
jak przejedzony rekin
któremu rzucono do zgryzienia
zamieniające się w ławicę
zatrzęsienie zbyt twardych orzechów
powoduje że każde twoje oddalenie
jest tylko opłynięciem
naokoło rosnącego problemu
wiem tylko tyle że znowu
jakieś młode źrebię
galopuje w tobie
jak kret unikając słońca
Komentarze (1)
Wiersz wydaje mi się z małym maddatkiem słów, jednak w
swojej klasie wierszy osobistych dość sympatyczny.