Jesienny pocałunek
Jesienne niebo zgasło złotem zachodu
Brunatne pola kołyszą ciszę
Cykad już nie słyszę, świerszcz za
kominem
miejsce swoje znalazł, by smęcić przez
zimę.
Liść poruszony podmuchem wiatru
z gałązka się pożegnał, tworząc
obok drugiego, kolorowy znak na kobiercu.
Co ranek przyniesie? Jeszcze tyle
kolorów.
Jesień w lesie i na przemyślenia chwila,
Piękny spacer złoconymi alejkami parku,
szelest liści pod stopą.
Poskładam bukiety z lisci złotych
i kasztan na szczęście ze scieżki
zabiorę.
Spójrz, nadchodzi długi jesienny pocałunek.
Komentarze (5)
Bardzo ładne jesienne wspomnienie.
o jesieni dobrze jeśli chodzi o konstrukcję wiersza
mam ''ale'' dwie strofy składają się z 4 wersów
ostatnia z 5-ciu proponuję oddzielić od reszty
pozdrawiam :)
Szelest liści i pocałunek, a w dłoni kasztan na
szczęście. Piękna chwila :)
Tak, "piękny spacer złoconymi alejkami" coraz ciszej
się robi i tylko krakanie czarnych ptaszydeł słychać.
Ostatnie kolory umierają tuż przed zimą ... ładny
wiersz - pozdrawiam i dziękuję za komentarz (+)
w takie chłodne dni i wieczory- długi pocałunek
jesienny jest skory.... ociepli aurę w przestworzach
duszy....i wszelkie zmysły szybko poruszy... ładnie u
Ciebie ... Pozdrawiam:)