Jesienny Skrzatek
Ostatnio go widziałem
późniutką jesienią,
kiedy w koło drzewa
tęczą barw się mienią.
Kiedy schron i rosa
trawę pokrywały,
gdy ptasie zastępy
w stada się zbierały.
Mniejszy jak zazwyczaj
stał jakiś skulony,
miał na sobie sweter
z pajęczyn zrobiony.
W czapeczce z dmuchawca
w butkach całych w błocie,
z rozwianym wąsiskiem
i w lichej kapocie.
Wynędzniały jakiś
mój przyjaciel skrzatek,
jakby mu przybyło
naraz ze sto latek.
Żal mi się zrobiło
skrzatka w mym ogrodzie,
który rok calutki
żył tu na swobodzie.
Życie nam umilał
kładł pod drzwiami kwiaty,
obsiewał chabrami
grządki i rabaty.
Że mu domek zrobię
kiedyś obiecałem,
lecz w nawale pracy
o tym zapomniałem.
Zabrałem więc skrzata
by razem w warsztacie,
pomógł mi pracować
przy maleńkiej chacie.
By sam zdecydował
czym chatkę wyścielić,
farbą pomalować
czy wapnem wybielić.
Oczy mu się błyszczą
widać że z radości,
że odpocznie wreszcie
i ogrzeje kości.
Postawiłem domek
przy krzaku maliny,
licząc że wiosenką
znów przyjdzie w odwiedziny.
Komentarze (7)
i mnie się żal zrobiło skrzata, dobrze, że czeka na
niego piękna chata :-)
Uwielbiam takie wiersze dla dzieci. Jest przepiękny.
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam.
słodki
dobry skrzacik przynosi nowe marzenia i... wiersze:-)
pozdrawiam.
Piekny wiersz pisany sercem i marzeniami.
Pozdrawiam cieplutko.
Z przyjemnoscia przeczytalam Twoj cieply wiersz:)
Ciekawy, soczysty i spleciony z okrzykiem miodowej
iskry.