Jesienny starszy pan
Dziad się uśmiechnął twarzą i oczyma
dalej mimo wieku prosto się trzyma
Każdego dnia bywa na łąkach w lesie
woła go natura, jemu po prostu chce się
Nie chce by o nim jak o dziadu gadano
Chce by go nadal tylko dziadkiem
nazywano
Dziś wolny spacer, wczoraj człek pełen
zamętu
ceni spokój, ciszę, i strzeże jak cennego
diamentu
Nastąpią nieskończone jesienne wieczory
natura drzemie
Spochmurnieją niebiosa i deszcz spadnie
spory
na jesienną ziemię
Usłyszę wietrzyk co szumi w konarach i na
drzewie
ten co dziś w polu krąży
Tak moja myśl dziś rozrzewniona, sama
siebie nie wie
Skąd ? dokąd dąży
Teraz w tej chwili, otulam myśli i zamykam
powieki
widzę niezapomniany kształt dziewczyny,
chociaż daleki
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (7)
Bardzo pięknie opisałeś,ważne by młodo się
czuć.Pozdrawiam
Ładnie, szczególnie końcówka... Pozdrawiam serdecznie
;D
Podoba mi się:)
jesień na zewnątrz ....a dusza młoda i serce co widzi
piękno i uroki życia ...piękny wiersz :-)
pozdrawiam z ciepłym jesiennym promykiem :-)
Oby oczy i usta się zawsze radowały:-)
Witam. Dołączę do komentarza jozalki. Pozdrawiam
To duch decyduje czy człowiek stary czy młody, nie
ciało, które najbardziej na upływ czasu podatne. A w
Panu duch młody.