Jesienny wyrok
Gwiazdy stygną,
zanurzone w czarnej wodzie
rozczarowania,
przeklęta cisza w umyśle,
słowa uwięzione chciałyby opuścić duszę,
nie potrafią, nie teraz,
zastygły jak maki na Monte Cassino
czekające na krew bohaterów,
jak trudno przetrawić świadomość
nieuniknionego,
jak ciężko nadzieją się karmić
gdy zewsząd wodospad wyrzutów,
łatwo jest zerwać nić uczuć
i odejść przez ciemności korytarze,
bez spojrzenia w tył i pytań:
a jak? a co gdyby?
zatrzasnąć drzwi do miłości i obudzić
się,
tak szepcze wiatr,
łatwiej to wyrzec niż uczynić,
zabrać pokolorowane obrazki,
zemleć i zniszczyć, by nie raniły,
jak ciasto utrzeć wszystkie dobre chwile
i pogodzić się z odrzuceniem,
drogę do wspomnień zapomnieć
by nie bolały zanadto,
miłość umarła, coś w duszy także,
czas leczy rany, lecz... nie zawsze.
Komentarze (2)
a jednak czas robi swoje, monolog przygnębiający,
oddaje klimat duszy peela i każdego czytelnika
smutkiem obdziela, z biegiem czasu jednak kolory
bledną i ból puszcza.
monolog, aby wspomnienie nie bolało Popraw ukłuć Czas
w niewielkim stopniu daje ulgę na tęsknotę, tylko
bliskość a pamięci nie da się zatrzeć, to świadomość
Wiersz dostarcza refleksji i czytelnik te rozterkę z
Autorem śledzi Udany bezpośredni wiersz Pozdrawiam:)