Jeśli
Bez grudniowi do stóp padnie
ze śniegiem na "ty" przejdzie
Modrzew nagością nie zgrzeszy
jodły z rozczarownia jękną
Rzeka ujście ze źródłem pomyli
zawrócić w porę nie zdoła
Gwiazdy w torebkach deszczu na ziemię
sfruną
Na ramieniu przez próg je przeniesiesz
W dzień słońce w piżamie ziewnie
spóźnione na nieboskłon przybędzie
Grawitacja ucieknie od zbrodniarki ziemi
zapuka z nadzieją do ojca księżyca
Jeśli kiedyś
alejkami twoich ramion
już nie przejdę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.